Tak więc Thin White Duke nie jest już z nami, umierając na raka w wieku 69 lat zaledwie kilka dni po wydaniu nowego, charakterystycznie genialnego i dociekliwego albumu (Blackstar). Byłoby niedopowiedzeniem, gdyby brytyjska gwiazda rocka – jedna z nielicznych naprawdę zasługujących na nadużywany epitet, legenda – opisał śmierć Davida Bowiego jako wielką stratę.
W ciągu swojej kariery, która obejmowała dziesięciolecia i style muzyczne, wydał 25 albumów studyjnych (w tym Space Oddity {1969}, The Man Who Sold The World {1970}, Hunky Dory (1971} i Low {1977}), wywierając wpływ na wszystkich z Madonny i Lady Gaga do Depeche Mode do Blur and Pulp do Radiohead i The Arcade Fire. Jego twórczość była nie mniej istotna dla ciągłego odkrywania na nowo; w rzeczywistości książę urodził się dopiero po życiu i śmierci swojego androgynicznego, wysoce seksualnego alter ego, Ziggy'ego Stardust , postać, która od dawna służy jako skrót dla wszystkich glam rocka.
Ta skłonność do przerabiania siebie – i muzyki rockowej – oznaczała, że jako 11-latek miałem dość dziwne wprowadzenie do Bowiego, chociaż być może każdy punkt wejścia do eliptycznej i enigmatycznej kariery Bowiego można nazwać dziwnym. Przez około trzy lata Bowie był Królem Goblinów Jarethem z kultowego klasycznego Labiryntu Jima Hensona, dziwnie fascynującym złoczyńcą, prawie bardziej interesującym niż główny bohater.
Szybko do przodu, gdy miałem 14 lat, zmoczyłem stopy bardziej eksperymentalnym rockiem za pośrednictwem mixtape'ów i kompilacji, i usłyszałem Heroes, piękną, uproszczoną piosenkę o mężczyźnie szukającym miłości i ciepła, choćby na jeden dzień, autorstwa Davida Bowie . Z pewnością to nie był ten sam Bowie, zapytałem Internet, a Yahoo odpowiedziało zdecydowanym tak. Stamtąd odkryłem wpływy Bowiego wszędzie – jako twórca udręczonego wykonania Unplugged Kurta Cobaina The Man Who Sold The World, zastępca Freddiego Mercury'ego w Under Pressure, kontrapunkt Micka Jaggera w Tańcu na ulicy i człowiek w tym John Lennon piosenka o Sławie. Można zrozumieć, dlaczego Christopher Nolan przekonał Bowiego do roli Nikolasa Tesli w Prestiżu; podobnie jak jego postać, nieuchwytny Bowie rzucił ogromny blask na świat muzyki.
Ale z drugiej strony ta kameleonowa umiejętność nucenia, rzucania wyzwań i sprzeciwiania się tak wielu różnym gatunkom jest znakiem rozpoznawczym niespokojnego prowokatora, który nawet w tym, co tak tragicznie okazało się jego ostatnim nagraniem, eksperymentował na obrzeżach sztukę, jazz i rock, tak niepokojąco zaabsorbowanych śmiercią i umieraniem (na przykład Łazarz zaczyna się od Spójrz tutaj, jestem w niebie).
Wraz z częstymi współpracownikami Lou Reedem (którego Transformer pomagał w produkcji) i Iggym Popem (sfabularyzowanej wersji, której związek jest opisany w znakomitym hołdzie Todda Haynesa dla glam rocka, Velvet Goldmine), dziedzictwo Bowiego zostało już wyryte w naszej zbiorowej świadomości.